Gruzja

Gruzja 2014

Tbilisi, wczesny poranek, z lotniska do centrum jedziemy busem. Wysiadamy przy Placu Wolności (Libery Square) nad którym góruje ogromna, pozłacana statua Św. Jerzego, patrona Gruzji. Zwiedzanie miasta zostawiamy jednak na później, teraz pozostaje nam znalezienie noclegu, polecanego często schroniska „Guest House Irina”. Hostel ma atmosferę, no i niewygórowane ceny co przyciąga głównie turystów z naszego kraju. Będzie też naszą bazą wypadową podczas zwiedzania przynajmniej części gruzińskich atrakcji.

Tbilisi

Pierwszy dzień pobytu poświęcamy na zwiedzanie Tbilisi. Do centrum dojeżdżamy metrem, a dalej piechotą można już obejść większość interesujących nas miejsc. Najpierw odwiedzamy Gruzińskie Muzeum Narodowe, następnie katedrę i kilka innych kościołów prawosławnych w tym cerkiew Metechi z XIII wieku. Wrażenie robi futurystyczny Most Przyjaźni na rzece Kura. Kolejką linową wjeżdżamy do twierdzy Narikala a schodząc z zamkowej góry zwiedzamy meczet, łaźnie królewskie i na koniec synagogę. Ważnym punktem jest też znalezienie sklepu w którym można kupić kartridże z gazem do kuchenki turystycznej (tzw. bluety) i tu polecamy sklep wydawnictwa Geoland gdzie oprócz gazu można też zaopatrzyć się w dokładne mapy całej Gruzji.

 

Skalny monastyr Dawit Garedża

Do monastyru dość trudno jest się dostać. Monastyr położony jest na odludziu, około 15 km za miejscowością Udobno na granicy z Azerbejdżanem. Nie jeżdżą tam żadne środki komunikacji publicznej i w zasadzie pozostaje albo wynajęcie taksówki, albo busa dla większej grupy, lub też skorzystanie z jakiejś jednodniowej wycieczki. W 2014 roku uruchomiono pilotażowo turystyczne połączenie busem z parkingu przy Placu Puszkina (obok Placu Wolności) pod bramę klasztoru Dawit Geredża. Trudno jednak przewidzieć czy połączenie to będzie funkcjonować przez następne lata, warto jednak spróbować się tam dostać.

 

Początki monastyru sięgają VI wieku kiedy to syryjski mnich Dawid osiedlił się w jednej z naturalnych jaskiń na górze Geredża. Z czasem przybywało mnichów, budowano nowe klasztory a w skałach wykuto nowe cele, kanały i zbiorniki służące do gromadzenia wody. Szczyt rozwoju całego kompleksu klasztornego przypadł na XI-XIII wiek. Klasztor na przestrzeni wieków był wielokrotnie niszczony. Od 1921 do 1991 roku monastyr był niezamieszkały a obecnie ponoć przebywa tam tylko kilku mnichów. Ponieważ część monastyru leży po Azerskiej stronie granicy, monastyr jest tematem sporu między Gruzją i Azerbejdżanem.

Monastyr Dżwari (Jvari)

Kolejny dzień poświęcamy na zwiedzenie monastyru Dżwari oraz Mcchety – dawnej stolicy Gruzji.

Prawosławny monastyr Dżwari z VI wieku (UNESCO) położony jest na górze niedaleko miasta Mccheta, około 15 km od centrum Tbilisi. Z dworca Didube ruszamy regularną marszrutką w kierunku Mcchety, prosimy jednak kierowcę by nas wysadził w miejscu z którego najłatwiej jest dojść do monastyru. Wysiadamy w pobliżu mostu w miejscowości Mukhatgverdi i dalej pieszo idziemy w kierunku monastyru pokonując najpierw most na rzece Kura oraz węzeł drogowy a następnie pniemy się ścieżką ostro do góry w kierunku jeziora Dżwari. Jesteśmy prawie przy monastyrze, jest malutki za to sporo tu turystów i pielgrzymów. Jest też sielski akcent, pod murami monastyru pasie się owca, biegają kury i wyleguje leniwie pies. Z monastyru roztacza się piękna panorama na Mcchetę  oraz ujście rzeki Aragwa do Kury.

 

Mccheta

Pomału, północnym zboczem góry schodzimy ścieżką w dół, najpierw przez las a następnie przez pole, aż dochodzimy do dwupasmowej i ruchliwej w tym miejscu Gruzińskiej Drogi Wojennej. Przechodzimy na drugą stronę i kierujemy się do widocznego wcześniej z góry mostu. Po przebyciu pieszo około 3 km docieramy do Mcchety.

 

Mccheta jest jednym z najstarszych miast Gruzji a w czasach starożytności i wczesnego średniowiecza była stolicą Królestwa Iberii (Kartli). Największą atrakcją tego miasta jest sobór katedralny Sweti Cchoweli z XI wieku. Sobór był miejscem koronacji pierwszych władców Gruzji a obecnie jest siedzibą najwyższych władz Gruzińskiego Prawosławnego Kościoła Apostolskiego. Potężne mury okalające sobór wskazują wyraźnie na obronny charakter budowli.

Spacerem przez miasto idziemy jeszcze do żeńskiego monastyru Samtawro z cerkwiami św. Nino z IV wieku (mały kościołek) i Przemienienia Pańskiego z XI wieku. Miasto i zabytki Mcchety wpisane zostały na listę UNESCO. Do Tbilisi wracamy oczywiście marszrutką.

Twierdza Ananuri

Na dworcu Didube wsiadamy do taksówki i wspólnie z dwójką studentów już oczkujących na kurs do Kazbegi ruszamy w trasę. Kierowca zaproponował nam tani przejazd wraz z postojami przy każdym atrakcyjnym turystycznie miejscu. W ten sposób po około godzinie jazdy  docieramy do twierdzy Ananuri. Twierdza z przełomu XVI i XVII wieku położona jest przy Gruzińskiej Drodze Wojennej nad brzegiem zbiornika zaporowego na rzece Aragwi. Dobrze zachowane mury obronne z kilkoma basztami otaczają mały dziedziniec, kościół Wniebowzięcia NMP oraz mały kościółek Mkurnali. W czasach ZSRR na etapie budowy zapory planowano zatopienie twierdzy, jednak masowe protesty ludności w całym kraju spowodowały odstąpienie władz od tego pomysłu.

 

Cminda Sameba

Po około 3-4 godzinach jazdy docieramy do miasteczka Stepancminda (dawniej Kazbegi). Szybkie zakupy, obiad w knajpce na przeciwko przystanku i ruszamy z plecakami szlakiem pod górę w kierunku czternastowiecznego kościoła Cminda Sameba. Po około 2 godzinach marszu i pokonaniu różnicy wzniesień około 450 m. docieramy na rozległą halę gdzie ukazuje się nam znany już ze zdjęć prawosławny klasztor. Świątynia położony jest na wzgórzu, na wysokości 2170 m n.p.m. a jej odizolowana lokalizacja na szczycie stromej góry i otocznie dzikiej przyrody z panoramą Kazbeka w tle uczyniły z niej symbol Gruzji.

 

Na równej łączce, 200 m od klasztoru rozbijamy namiot, zostajemy tutaj na dwa dni. Nie jesteśmy jedyni, namiotów w okolicy stoi więcej, są też i samochody terenowe gdyż można tu dojechać także wyboistą drogą, ale jest to opcja raczej dla osób mniej wytrwałych lub dysponująca ograniczonym czasem.

Następny dzień poświęcamy na kilkugodzinny spacer szlakiem w kierunku Kazbeka, po drodze zaspokajając głównie nasze zainteresowania botaniczne oraz pasję fotografowania.

Skalne miasto Wardzia

Znowu startujemy z dworca Didube w Tbilisi, tym razem postaramy się dotrzeć do skalnego miasta Wardzia. Niestety nie ma bezpośredniego połączenia na tej trasie. Ruszamy, po drodze mijamy Gori, przejeżdżamy przez Bordżomi i po około dwóch godzinach wysiadamy w miejscowości Achalciche. Tutaj mamy trzy godziny czasu do odjazdu następnej marszrutki już bezpośrednio do samej Wardzi. Kupujemy bilety na przejazd i idziemy zwiedzić widoczną już przy w jeździe do miasta twierdzę Rabati. Zamek z XII wieku został niedawno zrekonstruowany. Z daleka twierdza wygląda imponująco, niestety z bliska już trochę mniej, mury obronne, zabudowania wewnętrzne, stare łaźnie, kościół, wszystko jest nowe, prosto z kamieniołomu. Jedynie meczet z 1752 roku oraz ruiny medresy są oryginalne.

Kolejna godzina w marszrutce. Pytamy kierowcę o gospodarstwo Pana Natanadze (nocleg polecany w sieci), i znowu mamy farta, okazuje się, że Pan Natanadze siedzi razem z nami w samochodzie. Wardzia to niewielka wieś w której nie ma wielkiego wyboru miejsc noclegowych, jest jeszcze tylko jakiś hotel przy moście. Widzieliśmy też pole namiotowe za wsią przy drodze do żeńskiego klasztoru, w sadzie nad strumieniem przy jednym z gospodarstw.

 

Skalne miasto-klasztor w Wardzi zaczęto budować za panowania Jerzego III w 1185 roku (złoty wiek historii gruzińskiej). W okresie średniowiecza zryta tunelami góra służyła jako schronienie podczas najazdów mongolskich a mogło się tam pomieścić od 20 do 60 tys. osób. We wnętrzu góry ukryty był klasztor, sala tronowa oraz ponad 3 000 komnat umieszczonych na 13 kondygnacjach. Miasto posiadało skomplikowany system nawodnień pobliskich pól uprawnych a jedyny dostęp do klasztoru zapewniało kilka dobrze ukrytych tuneli. Niestety niecałe sto lat później, w 1283 roku trzęsienie ziemi i obsunięcie się części góry zniszczyło około dwóch trzecich miasta, odkrywając jego komnaty. Ostateczny upadek nastąpił w 1551 po najeździe Persów, którzy złupili klasztor, zniszczyli ikony i zabili większość mnichów. Od tego czasu miasto pozostawało opuszczone. Obecnie jest to muzeum-rezerwat udostępniający do zwiedzania około 300 komnat, całość robi niesamowite wrażenie. W wielu zakamarkach miasta gnieżdżą się szare jaskółki skalne (Ptyonoprogne rupestris).

Około 3 km za Wardzią można jeszcze zobaczyć żeński klasztor a w zasadzie tylko kościół klasztorny, ponieważ część mieszkalna jest niedostępna dla turystów.

W Wardzi można też skorzystać z basenu termalnego (o klucze najlepiej pytać gospodarza). Basen mieści się w baraku który z zewnątrz wygląda trochę jak kurnik i nic nie wskazuje, że kryje we wnętrzu gorące źródło.

Z kolei przed wjazdem do Wardzi, ścieżką pod górę dojdziemy do innego skalnego monastyru – Vanis Kvabebi. Kompleks pochodzi z VIII wieku i składa się z muru obronnego zbudowanego w 1204 roku oraz labiryntu tuneli biegnących na kilku poziomach w zboczu góry. W kompleksie są również dwa kościoły. Nowszy, kamienny kościół w całkiem dobrej formie stoi blisko ściany, natomiast mniejszy, kopulasty przylega do skały na poziomie najwyższych tuneli (można tam wejść, a widoki są naprawdę niezłe). Monastyr jest zamieszkany przez kilku mnichów.

Marszrutką z Wardzi dostaniemy się też do miejscowości Chertwisi, gdzie znajdują się ruiny zamku z 1354 roku. Wstęp jest zupełnie wolny a na dziedzińcu mieszkają krowy.

 

Gandzani

Do Tbilisi wracamy samochodem razem z synem Natanadze, zupełnie inna trasą niż ta która przyjechaliśmy. Po drodze zwiedzamy klasztor Św. Nino w ormiańskiej miejscowości Gandzani niedaleko granicy z Armenią. Miejscowość położona wysoko (ponad 2000 m n.p.m.) na płaskowyżu prawie pozbawionym drzew ma swoja specyfikę. Od razu rzucają się nam w oczy wszędzie obecne pryzmy suszonego nawozu. Tam gdzie nie ma drewna czymś trzeba palić podczas surowych zim, tak więc z kostek nawozu układane są płoty, miedze, suszony nawóz leży wszędzie na większych lub mniejszych pryzmach. Mijamy jezioro Parawani i po dwóch godzinach dość brawurowej jazdy docieramy pod hostel Iriny.

Telawi

Kolejny raz wsiadamy do marszrutki, tym razem jedziemy do Telawi, stolicy winiarskiego regionu Kacheti. Kierowca marszrutki szaleje, kilkukrotnie wyprzedza na czołówkę, strach w oczach. Po dwugodzinnej, pełnej wrażeń podróży docieramy do centrum Telawi.

Zaczynamy od znalezienia noclegu, i znowu nie opuszcza nas szczęście. Zaczepia nas taksówkarz, który widząc dwójkę plecakowców zatrzymuje się i po krótkiej rozmowie postanawia podwieźć nas do hostelu Eto Guesthouse (polecanego na forum kaukaz.pl). Niestety okazuje się, że w hostelu brakuje już miejsc i w efekcie z pomocą taksówkarza lądujemy w prywatnym domu jego znajomej. Taksówkarz zaoferował nam poza tym swoje usługi jako przewodnik po atrakcjach Kacheti. Umawiamy się z nim na samochodową objazdówkę następnego dnia trasą Telawi > Szuamta > Ikalto > Alawerdi > Gremi > Nekresi > Kvareli > Telawi.

 

 

Tymczasem udajemy się na zwiedzanie miasta w którym w zasadzie są tylko dwie atrakcje – zamek oraz duży bazar. Twierdza Batonis-Tsikhe pełniąca kiedyś funkcję rezydencji królewskiej niestety jest niedostępna, na dziedzińcu trwają jakieś prace remontowe. Idziemy więc na bazar na którym kupić można wszelkie gruzińskie specjały od słonych serów, przez czurczele czyli zatopione orzechy w skondensowanym soku winogronowym po marynowane kwiaty dżondżoli czyli krzewu kłokoczki kolchidzkiej (Staphylea colchica).

Szuamta

Wyjeżdżamy rano w kierunku kompleksu monastyrów Szuamta. W pierwszej kolejności zwiedzamy zamieszkały, żeński monastyr „Nowa Szuamta” (Akhali Shuamta). Nasz przewodnik oznajmia nam, że to jest taki nowy, prawie współczesny monastyr, ponieważ tylko z XVI wieku. Dwa kilometry dalej, znajduje się wyżej położony monastyr „Stara Szuamta” (Dzveli Shuamta). W jego skład wchodzą trzy kościoły, bazylika z V lub VI wieku (jeden z najstarszych kościołów w Gruzji), drugi kościół z VI i VII wieku oraz malutki kościółek przykryty kopułą z VII i VIII wieku.

Ikalto

Kolejny monastyr Ikalto z VI wieku który składa się trzech świątyń: Sameba, Chwtaeba i Kwelacminda oraz refektarza, winnicy i ruin budynku akademii. Mieściła się tutaj znana szkoła filozofii założona prawdopodobnie za czasów króla Dawida Budowniczego na przełomie XI i XII wieku.

Alawerdi

Obronny monastyr Alaverdi powstał w XI wieku. Odbudowany po zniszczeniach wojennych w XV wieku, ostateczną formę uzyskał jednak w trakcie odbudowy po trzęsieniu ziemi w XVIII wieku. Jest to też druga pod względem wysokości świątynia w Gruzji (55m) po katedrze Św. Trójcy w Tbilisi.

Wnętrze kościoła ozdobione jest freskami pochodzącymi z okresu od XI do XV wieku. Jednak w środku obowiązuje całkowity zakaz fotografowania egzekwowany przez czujnych mnichów.

W monastyrze przestrzegana jest też zasada stroju odpowiedniego do zwiedzania. Mężczyźni muszą mieć spodnie za kolano a kobiety długie spódnice, zakryte ramiona i chustę na głowie. Odpowiednie, uzupełniające elementy stroju można pobrać przed wejściem.

 

Gremi

Jedziemy dalej do Gremi. W XVI i XVII wieku Gremi było stolicą Królestwa Kachetii i w tym okresie prosperowało też jako jedno z miast Jedwabnego Szlaku. Ceglana twierdza Gremi pochodzi z XVI wieku a do czasów dzisiejszych dotrwały dobrze zachowane mury obronne które otaczają cerkiew oraz wieżę zamkową w której znajduje się też muzeum prezentujące wykopaliska archeologiczne.

Nekresi

Jedną z kolejnych atrakcji jest zespół klasztorny Nekresi z IV–VI wieku. Nekresi położony jest na szczycie stromego wzgórza około 800 metrów n.p.m. Do klasztoru można dostać się busem z parkingu na dole, albo na piechotę (1,5 km). Na terenie klasztoru znajduje się kościół z IV wieku, bazylika z VI/VII wieku oraz pałac biskupi z VIII wieku. W jednej z sal można także zobaczyć gruzińską piwniczkę z tradycyjnymi naczyniami kvervi do produkcji wina.

Ostatnim punktem naszego programu w tym dniu było połączone z degustacją zwiedzanie winiarni w miejscowości Kvareli. Wracamy do Telawi na nocleg.

Tbilisi

W Tbilisi wysiadamy na dworcu autobusowym Ortokala. Ostatnie dni pobytu w Tbilisi poświęcamy na zwiedzenie dość ciekawego i jedynego w Gruzji skansenu, znajdującego się na peryferiach miasta, na górze w okolicy Parku Vake. Nie możemy podarować sobie także poszperania na bazarze staroci odbywającym się w soboty i niedziele na tak zwanym „suchym moście”, no i jeszcze pozostała kąpiel w królewskich łaźniach siarkowych.

 

Podsumowanie

Gruzja jest bardzo przyjaznym i bezpiecznym dla turystów krajem a Gruzini są gościnni i lubią szczególnie Polaków. Noclegi są tanie ale nie w każdej miejscowości gdzie znajduje się coś ciekawego do zobaczenia znajdzie się nocleg, za to można bez problemu obozować na dziko pod namiotem. Na drogach jest niebezpiecznie, gruzińscy kierowcy za nic maja jakiekolwiek przepisy drogowe, często wymuszają pierwszeństwo, wyprzedzają na czołówkę lub przyspieszają przed przejściem dla pieszych.

Przemieszczanie się sprawia trochę kłopotu, trzeba się orientować skąd odjeżdżają marszrutki będące podstawą gruzińskiej komunikacji. Jednak komunikacja jest tania a wynajęcie taksówki na dalekobieżny przejazd nie nastręcza żadnych trudności. Na dworcu Didube taksówkarze sami zaczepiają turystów i tak na przykład przejazd z Tbilisi do Kazbegi (145 km) z postojami w kilu miejscach w tym przy twierdzy Ananuri to koszt 20 GEL (ok. 30 zł) od osoby. Wycieczka po Kacheti, objazdówka trwająca 7 godzin – 70 GEL (100 zł) za kurs. Przejazd z Gori do Uplisciche i z powrotem (kierowca czeka) – 20 GEL (30 zł).

Jedzenie jest tanie i smaczne, choć trochę ciężkie i sycące, zwłaszcza słynne chaczapuri czyli placek z dość słonym serem. Trzeba tez spróbować słynnych chinkali, czyli pierożków z mięsem. Polecam także zupę z orzechów włoskich oraz potrawę o nazwie ostri podobną do zupy gulaszowej. Do wszystkich potraw dodawane jest dużo ziół, zwłaszcza natka kolendry, czerwona bazylia czy estragon. Trzeba też spróbować czurczeli i dżondżoli o których już wspominałem.

 

Noclegi

Tbilisi – „Guest House Irina” ul. Ninoshvili 19B  – 20 GEL
Kazbegi – namiot na hali pod kościołem Cminda Sameba
Wardzia – pokój w domu Pana Tamaza Natanadze – 30 GEL z wyżywieniem (śniadanie i obiadokolacja)
Telawi – pokój w prywatnym domu – 15 GEL z obiadem

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.