Maroko. Na północ od Atlasu.

Maroko 2014

Po raz kolejny postanawiamy odwiedzić Maroko, ale tym razem zwiedzić północną cześć tego kraju. Początek czerwca, zdążymy odbyć naszą podróż jeszcze przed Ramadanem który w tym roku wypada w drugiej połowie miesiąca. Lądujemy w Marrakeszu i po krótkim, jednodniowym odpoczynku jedziemy pociągiem do Meknes. Tymczasem mamy jeden dzień na powłóczenie się po medynie, sukach i Dżami al-Fana. Zwiedzamy też słynne Ogrody Majorelle zwanymi po francusku Jardin Majorelle.

Następny dzień upływa nam na podróży pociągiem do Meknes. Obserwujemy przesuwające się pustynne widoki oraz marokańskich pasażerów. Zauważamy, że kobiety które wsiadły do pociągu w Marrakeszu w miarę zbliżania się do Casablanki w prawie niezauważalny sposób zsunęły na ramiona swoje hidżaby pierwotnie okrywające głowę. Na stacji większość młodych kobiet wysiadła z pociągu już bez nakrycia głowy, no cóż postępowa stolica i konserwatywny Marrakesz. Pociąg rusza i za chwilę kolejne zaskoczenie, przygnębiająca rzeczywistość, jedziemy dobre 20 minut obrzeżami ogromnych slamsów. 

Wczesnym popołudniem docieramy do Meknes, na dworze przyjemne 30 stopni. Pieszo kierujemy się do centrum w poszukiwaniu noclegu, taniego hotelu z przewodnika Pascala (Maroc Hotel). Hotel nie powala ale dwie noce da się jakoś przeżyć. W Meknes zwiedzamy medynę ze słynną bramą Bab al-Mansur oraz mauzoleum Mulaja Ismaila. Kolejnego dnia jedziemy podmiejskim autobusem do Maulaj Idris skąd pieszo, kilka kilometrów przez gaje oliwne podążamy do stanowiska archeologicznego Volubilis. Rozległe, starożytne ruiny to pozostałość stolicy dawnej rzymskiej prowincji Mauretanii, obejmującej północne Maroko i Algierię. Na ich zwiedzanie przeznaczamy dobre kilka godzin.

Kolejnym etapem naszej podróży jest Fez, miasto mogące poszczycić się wspaniałą średniowieczną medyną z licznymi medresami i meczetami, otoczoną potężnymi  murami obronnymi. Przed dworcem kolejowym zaczepia nas kobieta taksówkarz, jedziemy pod Błękitną Bramę (Bab Bu Dżelud) przy której znajduje się nasz Hotel Cascade. Zostawiamy plecaki i po szybkim posiłku w pobliskiej jadłodajni zapuszczamy się w medynę.

Na zwiedzanie Fezu poświęcamy także cały następny dzień. Rano opuszczamy medynę  i kierujemy się do fortu Borj Nord w którym mieści się muzeum broni oraz dalej do Grobowców Marynidów. Następnie wąską ścieżką schodzimy ze skarpy z powrotem w kierunku murów i jedną z bocznych bram wracamy na teren medyny. Zwiedzamy Medresę Bu Inania oraz Medresę Al-Attarin a następnie kierujemy się do dzielnicy andaluzyjskiej zobaczyć słynny Meczet Andaluzyjski. Na koniec zostały jeszcze tylko słynne Garbarnie Chouarasa w których garbuje się skóry bazując nadal na średniowiecznych metodach i recepturach.

Zarówno medyna w Meknes jak i w Fezie oraz rzymskie miasto Volubilis wpisane są na listę UNESCO.

Następnym celem naszej wyprawy jest Szafszawan (Chefchaouen), słynne błękitne miasto położone w górach Riff na północy kraju. Większość domów pomalowana jest na różne odcienie błękitu a labirynt niebieskich uliczek stanowi niesamowitą scenerię dla każdego fotografa.

Szafszawan ma także ciekawą historię. Miasto powstało w średniowieczu i początkowo było ośrodkiem oporu wobec chrześcijańskich (portugalskich) najeźdźców. Chrześcijanie nie mieli do niego prawa wstępu, za to żydzi uciekający przed hiszpańską inkwizycją mogli się tutaj swobodnie osiedlać. Z czasem żydowska społeczność zdominowała miasto które jednocześnie na przestrzeni wieków straciło na znaczeniu i popadło w zapomnienie. W ten sposób do początku XX wieku przetrwała w nim żydowska enklawa władająca ku zaskoczeniu etnografów i historyków zapomnianym od ponad 300 lat kastylijskim dialektem. Żydzi ponoć także zapoczątkowali malowanie domów na niebieski kolor gdyż symbolizuje on bliskość nieba.

Podróż z Fezu (dworzec autobusowy tuż za murami medyny) do Szafszawanu lokalnym autobusem który zatrzymuje się w każdej wiosce, trwa około sześciu godzin. Warto jednak znieść trudy podróży dla niesamowitych widoków i atmosfery tego niewielkiego miasta.

Z Szafszawanu wracamy autobusem do Fezu (nocleg w schronisku turystycznym koło dworca autobusowego) a następnego dnia koleją jedziemy z powrotem do Marrakeszu.

Ostatnie dwa dni poświęcam na dotarcie do wodospadów Uzud (Ouzoud). Większą część trasy pokonuję lokalnym autobusem jadącym z Marrakeszu do Azilal. Trzeba jednak wysiąść wcześniej na rozdrożu i zaczekać na taksówkę lub inna okazję by przebyć ostatnie kilkanaście kilometrów. Wodospad o wysokości 110 metrów, największy w północnej Afryce robi wrażenie. W połowie wysokości wodospadu po przeciwnej stronie kotła do którego spływają strugi wody znajduje się punkt widokowy, można tam siedzieć godzinami podziw. W okolicy wodospadu spotkać można także jedno z nielicznych żyjących na wolności stad małp makaków berberyjskich (Macaca sylvanus). Małpy są nieco oswojone i jedzą z ręki ale należy uważać, są to jednak dzikie zwierzęta.

Powrót z Uzoud do Marrakeszu, 160 kilometrów marokańską taksówką to przygoda sama w sobie. Do starego mercedesa, pewnie z połowy poprzedniego stulecia wsiada 6 osób, z przodu na poszerzonym siedzeniu obok kierowcy mieszczą się 2 osoby. Taki sposób podróżowania w Maroku już nikogo nie dziwi.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.