Wyprawa rowerowa na ukraińskie Zakarpacie.
Minął rok i po raz kolejny z początkiem sierpnia wyruszam na rowerową włóczęgę po Ukrainie. Tym razem trasa prowadzi z Przemyśla przez Zakarpacie do Iwano-Frankowska. Oprócz górskich widoków które nieustannie mi towarzyszą jak zwykle staram się obejrzeć jak najwięcej miejsc historycznych. Tak więc zwiedzam wszystkie najciekawsze drewniane cerkwie których na tym terenie jest mnóstwo, zamki, twierdze i zabytki kultury żydowskiej. Zakarpacie różni się znacznie od rejonu Lwowskiego, jest przede wszystkim bardziej ruchliwe. Z racji rejonu przygranicznego jest tu więcej hoteli, sklepów i agroturystyk a główne drogi są lepsze i bardziej ruchliwe, chociaż też nie pozbawione niespodzianek. Na drogach dominują rejestracje czeskie, słowackie, polskie i węgierskie. Niestety dla cyklistów w odróżnieniu od Ziemi Lwowskiej problem jest ominięcie tych dróg, boczne przeważnie kończą się gdzieś w górach lub w najlepszym razie w polu.
Sambor, Stary Sambor, Ławrów, Rozłucz
Z Przemyśla szybko docieramy do Medyki i po ekspresowej odprawie granicznej ruszamy w kierunku Mościsk. W dzielnicy Zawada odnajdujemy pierwszą drewnianą cerkiewkę. Dalszy etap to droga na południe w kierunku Samboru, po drodze oglądamy kilka drewnianych cerkwi. Sambor to małe miasto z ładnym rynkiem i okazałym ratuszem z 1668 roku.
Następnego dnia ruszamy dalej w kierunku Karpat. W Starym Samborze warto zobaczyć starą opuszczoną synagogę, jest schowana w bocznej uliczce. Natomiast kirkutu nie da się przeoczyć, znajduje się przy głównej drodze za miastem w kierunku na Użhorod.
Kilka kilometrów dalej odbijamy od głównej trasy do obronnego monastyru w Ławrowie którego początki sięgają XIII wieku. Z obronnego charakteru zachował się fragment muru oraz dzwonnica przypominająca basztę lub wieżę rycerską. Trwają właśnie prace remontowe i w dzwonnicy natrafiamy na szczególne „wykopki” – szkielet człowieka.
Wracamy do głównej trasy zwiedzając po drodze cerkwie w Busowiskach, Strzyłkach i Łopuszance Chomina. Najciekawsza jest jednak drewniana dzwonnica przy cerkwi w Jasienicy Zamkowej. Docieramy do Rozłucza, przed wojną był to znany kurort słynący z kilku źródeł wody mineralnej. Nocleg znajdujemy w Turbazie „Термоприлад”.
Rozłucz, Turka, Użok
Trzeciego dnia wjeżdżamy w Karpaty, zaczynają się pierwsze podjazdy. Celem jest bojkowka cerkiew w Użoku od niedawna wpisana na listę UNESCO. Zaczynamy jednak od zobaczenia drewnianego kościoła katolickiego (jedyna taka budowla na naszej trasie) w Rozłuczu, wybudowanego na początku XX wieku dla niemieckich osadników. Po drodze zatrzymujemy się na dłużej w miasteczku Turka gdzie znajdują się aż trzy drewniane cerkwie z XVIII wieku. Za miejscowością rozpoczyna się pierwszy większy podjazd o nachyleniu miejscami do 10%. Malownicza trasa prowadzi dalej przez szczyty aż do serpentyny, zjazdu w dolinę rzeki Uż. Tak wieczorem docieramy do małej osady Użok, 1,5 km od polskiej granicy na najdalej wysuniętym cypelku polskich Bieszczad. Robi się już ciemno i zwiedzanie bojkowskiej cerkiew zostawiamy na drugi dzień. Prawosławna cerkiew w Użoku zbudowana została w 1745 roku w stylu bojkowskim, w 2013 roku została wpisana na listę UNESCO. Niestety cerkiew jest ogrodzona a brama zamknięta.
Kostryna, Sil, Wyszka
Kolejny dzień, opuszczamy Użok, większa części trasy jest z górki, niestety po przejechaniu 2-3 kilometrów łapię gumę. Okazuje się, że uszkodziłem oponę. Łatam dętkę, podklejam oponę i jedziemy dalej z lekkim strachem co dalej. Po przejechaniu kolejnych 3 kilometrów trafiamy na wiejski sklepik w którym jest wszystko, czyli szwarc, mydło i powidło, jest też i opona. Nie jest to produkt wysokiej jakości ale czego można się spodziewać za 80 hrywien w małej karpackiej wiosce. Opona jednak przyda się za kilka dni.
Dojeżdżamy do Kostryny w której oglądamy cerkiew z 1645 roku a następnie do wioski Sil z cerkwią z 1703 roku. Zawracamy w kierunku Wyszki, pokonujemy mały podjazd, zaczyna jednak grzmieć. Na szczęście jesteśmy już na skraju wioski przy czymś w rodzaju wiejskiego sklepu i knajpy zarazem. Tu, w towarzystwie wielkiego owczarka możemy przeczekać pierwszą burzę. Nocleg znajdujemy na agroturystyce „У Феди”.
Bukowcowa, Czarnogłowa
Kolejny poranek i ani śladu po burzy, piękna pogoda. Ruszamy zgodnie ze śladem GPS i po przejechaniu około 5 kilometrów skręcamy w boczną drogę w kierunku gór. Mijamy ostatnie zabudowania, droga robi się coraz bardziej podmokła i rozjechana, co rusz przeprawiamy się przez wielkie, błotniste kałuże. W końcu stajemy nad brzegiem rzeki, trzeba zdjąć buty i przeprawić się na drugą stronę. Droga zaczyna robić się coraz bardziej stroma i kamienista, miejscami musimy już pchać rowery aż w końcu …………… ups !!! , ślad GPS skręca i kończy się na stromej skarpie nad rzeką przez którą kwadrans temu przeprawialiśmy się. Decydujemy się jechać dalej przed siebie górską drogą i okrążyć górę za którą powinna znajdować się wieś Czarnogłowa. I to był chyba błąd, brniemy cały czas pod górę kamienistą drogą która w pewnym momencie zmienia się w wąska ścieżkę. Po 5 godzinach pchania rowerów, zwątpieni, wyjeżdżamy w końcu na rozległą polanę z której jest już zjazd do drugiej osady na naszej dzisiejszej trasie – Bukowcowej.
Bukowcowa, mała osada ukryta pośród gór kryje piękną drewnianą cerkiew z 1791 roku. Jedziemy dalej wyboistą drogą do Czarnogłowy, trasa nam się trochę odwróciła na skutek błędu w śladzie GPS ale kolejna cerkiew jest jeszcze ładniejsza. Świątynia p.w. św. Mikołaja w Czarnogłowie zbudowana została ze świerkowego drewna w 1794 roku. Uwagę zwraca charakterystyczna wieża nad babińcem.
Jesteśmy już na Zakarpaciu, jest już późne popołudnie, nocleg mamy zaplanowany w hostelu „Bed & Bike” w Dubryniczu, zostało więc nam jeszcze do przejechania około 20 kilometrów.
Zamek Newycki
Luźniejszy dzień, tylko dwadzieścia kilka kilometrów z Dubrynicza do Użhorodu a po drodze w planie zwiedzanie Newyckiego zamku, chyba najładniejszego na Zakarpaciu.
Zamek znajduje się w pobliżu wsi Kamjanycia, 12 km na północ od Użhorodu. Wybudowany został w XIII wieku na szczycie wzgórza pochodzenia wulkanicznego nad doliną rzeki Użok. Górka niby nie duża ale podjazd był niczego sobie. Widoczna na zdjęciu czworokątna wieża zamkowa zbudowana została na przełomie XIII-XIV. Zamek był wielokrotnie przebudowywany a ostateczny kształt uzyskał na początku XVI wieku. W 1644 roku zamek został zdobyty i zniszczony przez wojska Rakoczego i nigdy już nie został odbudowany.
Użhorod – stolica Zakarpacia
Użhorod – największe miasto i stolica obwodu zakarpackiego oraz stolica historycznej Rusi Zakarpackiej. Rowery i sakwy zostawiamy w hostelu Hospoda w centrum miasta i ruszamy na zwiedzanie. Co warto zobaczyć ? Na pewno zamek z XV wieku z Muzeum Krajoznawczym w środku. Obok zamku Zakarpackie Muzeum Architektury Ludowej, czyli całkiem ciekawy skansen. Nad brzegiem rzeki Uż w pobliżu mostu stoi z kolei synagoga w stylu mauretańskim, obecnie filharmonia. Ponadto trzeba zobaczyć katedrę greckokatolicką i można zobaczyć kilka innych cerkwi.
Horiany, Serednie i Templariusze
Opuszczamy Użhorod. Na przedmieściach, w dzielnicy Horiany zwiedzamy jeszcze romańską kaplicę. Trafiamy akurat na sprzątania kościoła dzięki czemu udaje się nam wejść do środka i zobaczyć średniowieczne malowidła. Pedałujemy dalej w kierunku miejscowości Serednie, zobaczyć jedyne na terenie Zakarpacia ruiny zamku zbudowanego ponoć w XIII wieku przez Templariuszy. Czy rzeczywiście jest to zamek wzniesiony przez Templariuszy jak podają różne źródła w internecie, łącznie z Wikipedią ? Obok ruin stoi rozłożone obozowisko, kilka namiotów, pełno studentów, trwają „wykopki” archeologiczne. Wdajemy się w rozmowę z archeologiem nadzorującym prace który twierdzi, że te ruiny nie maja nic wspólnego z Templariuszami a są pochodzenia węgierskiego i nie pochodzą z XIII a z XVI wieku. Małe rozczarowanie, ale i tak są malownicze i czuć te kilka wieków historii.
Mukaczewo
Mukaczewo to drugie co do wielkości miasto Zakarpacia. Hostel „Vilni Kimnaty” w którym postanawiamy przenocować sprawia niesamowite wrażenie, czujemy się jak w jakimś muzeum, stare meble, pełno różnych staroci. Kuchnia w piwnicy wygląda jak skansen. Zostawiamy sakwy i ruszamy rowerami w miasto. Największą atrakcją Mukaczewa jest Zamek Palanka który zostawiamy sobie jednak na następny dzień. Popołudnie poświęcamy na zwiedzanie starego miasta w tym katolickiej katedry św. Marcina i położonej obok niej romańskiej kaplicy św. Józefa z XI-XV wieku. Ciekawy jest też ratusz i stojący opodal pomnik św. Cyryla i Metodego. Wzdłuż brzegu Lotaricy kierujemy się do widniejących za miastem kopuł żeńskiego monastyru p.w. świętego Mikołaja. Ładnie położony klasztor robi wrażenie. Data jego powstania nie jest znana natomiast obecne budynki klasztoru pochodzą z XVIII wieku.
Czynadijowo, Karpaty, Swalawa
Kolejnego dnia ruszamy bez sakw, najpierw do Zamku Palanka. Zamek położony jest na samotnej górze, na przedmieściach Mukaczewa, około 3 km od centrum miasta. Jego początki sięgają XIII wieku kiedy to na rozkaz króla Węgier wzniesiono pierwszą twierdzę. Przez wieki rozbudowywany i modernizowany w końcu uzyskał obecny wygląd. Większość obecnych części zamku pochodzi z XVII wieku. Opuszczamy górę zamkowa, przejeżdżamy przez centrum miasta i jedziemy na północ. Kierujemy się do miejscowości Czynadijowo gdzie znajduje się średniowieczny zamek „Sant Miklosz” z XIV wieku. Zamek jest malutki ale mury ma grubości ponad 1 metra. Można zwiedzić wnętrze, w środku jedynie dwie komnaty są wyremontowane, większość pomieszczeń czeka na swoją kolej. Jest też polski akcent gdyż w 1657 roku zamek został znacznie uszkodzony przez wojska polskiego hrabiego Jerzego Lubomirskiego.
Do Czynadijowa przylega wieś Wilkowica z ładną drewnianą cerkwią z XVII wieku. Wracamy do głównej drogi, 6 kilometrów dalej dojeżdżamy do miejscowości Karpaty w której znajduje się myśliwski Pałac Schönbornów w stylu neoromantycznym z XIX wieku. Obecnie w pałacu funkcjonuje „Sanatorium Karpaty” a wnętrz nie można zwiedzać. Jedziemy więc dalej do Swalawy zobaczyć drewnianą cerkiew z 1588 roku. Jeszcze krótka przejażdżka po mieście i wracamy tą sama trasą do Mukaczewa.
Wary, Chetfalva, Wynohradiw
Opuszczamy Mukaczewo i pedałujemy na południe. Wyraźnie widać już w wpływy węgierskie, pojawiają się kościoły protestanckie, niektóre przerobione na cerkwie. Przy drogach obserwujemy winnice, wszędzie słychać język węgierski. Najpierw w miejscowości Berehowo zwiedzamy kościół katolicki z 1370 roku. Kolejna ciekawostka to ruiny romańskiego kościoła św. Jana Chrzciciela z 1117 roku we wsi Mużijewo. Ruiny kościoła stoją na polu za pierwszymi zabudowaniami, 200 metrów od głównej drogi. Kościół podobnie jak zamek Czynadijowo został zniszczony w 1657 roku przez polskie wojska księcia Lubomirskiego. Z głównej drogi skręcamy następnie w ukraińską dziurawkę, w kierunku wsi Wary (Вари), położonej przy samej granicy z Węgrami. Znajduje się tutaj unikalny, obronny, gotycki kościół z XIV wieku. Wysoka wieża stanowiła w dawnych czasach punkt obserwacyjny przed ewentualnymi najeźdźcami. W miejscowości znajdował się kiedyś zamek w którym mogli chronić się mieszkańcy osady. Niestety dowiadujemy się, że z zamku pozostały tylko skromne ślady, trudno dostępne, niewielkie fragmenty muru. Odpuszczamy więc poszukiwania i dalej polną drogą jedziemy do wsi Chetfalva (Четфалва). Stoi tutaj kolejny protestancki, murowany z kamienia kościół z XV wieku i przylegająca do niego drewniana dzwonnica z XVIII wieku. Prawie 30 metrowa dzwonnica jest arcydziełem sztuki ciesielskiej i jest uważana za jedną z najwyższych drewnianych budowli Zakarpacia. Jeszcze 15 km i dojeżdżamy do Wynohradiwu, miasta także zbudowanego przez Węgrów. Sakwy zostawiamy na agroturystyce „Guest House Marketti” i ruszamy na zwiedzanie miasta. Przejeżdżamy na drugi koniec miasta gdzie znajduje się pałac Perényich z 1399, przebudowany później w stylu barokowym. Tutaj też u podnóża Czarnej Góry znajdują się malownicze ruiny XIII wiecznego zamku Ugocsa.
Chust, Wyszkowo
Kolejny dzień i kolejne atrakcje. Przed nami Chust i na wysokiej górze zamek z XIV wieku. Podjazd dla rowerów trekingowych z sakwami praktycznie jest niemożliwy, dlatego na górę idziemy na zmianę. Ruiny są dość malownicze choć skromne, za to z góry roztacza się wspaniały widok na miasto. W centrum Chustu znajduje się ufortyfikowany kościół ewangelicki z XIII-XIV wieku. Późnym popołudniem docieramy do Wyszkowa, osiedla typu miejskiego w którym jedyną atrakcją jest ewangelicki kościół z piękną drewniana dzwonnicą. Siedzące naprzeciwko kościoła kobiety gdy dowiadują się, że jesteśmy z Polski, przynoszą klucze i specjalnie dla nas otwierają bramę kościoła.
Drewniany gotyk maramorski
Następny dzień upływa nam na pedałowaniu bocznymi drogami i zwiedzaniu drewnianych kościołów w stylu gotyku maramorskiego. Jesteśmy tuż przy granicy z Rumunią po północnej stronie obrzeży Gór Maramorskich. Dominują więc charakterystyczne drewniane kościoły ze strzelistymi wieżami, kryte w całości gontem. Trasa wiedzie przez Stebniwkę gdzie stoją pozostałości spalonej w 1994 roku XVI wiecznej świątyni. Kilka kilometrów dalej we wsi Sokirnica oglądamy drewnianą cerkiew z 1704 roku oraz we wsi Krainkowo cerkiew z 1668 roku. Kolejna cerkiew z 1779 roku jest w Danyłowie. Z kolei w Oleksandriwce znajdziemy opuszczoną drewnianą cerkiew z 1753 roku, przydałby się jej z pewnością profesjonalny remont.
Na koniec dnia została ostatnia cerkiew w Kołodnem, także nieużywana. Najstarsza część tej cerkwi pochodzi z drugiej połowy XV wieku – dlatego uważana jest za najstarszą spośród drewnianych świątyń na Ukrainie. Cerkwie w stylu maramorskim znajdujemy także w miejscowościach Niżna Apsza-Dibrowa oraz Serednie Wodanie, ale to już kolejny dzień naszej trasy.
Diłowe. Geograficzy środek Europy.
W latach 1885-1887 austriaccy inżynierowie dokonujący pomiarów na potrzeby budowy linii kolejowej, wyznaczyli w okolicy wsi Diłowe nieopodal granicy rumuńskiej Geograficzny Środek Europy (47°56’3″ N, 24°11’30” E). W wyznaczonym miejscu postawiono betonowy obelisk. Jest to jeden z wielu takich punktów różnie wyznaczanych w zależności od przyjętych kryteriów.
Obelisk upamiętniający to wydarzenie znajduje się około 3 kilometrów na północ od wsi Diłowe przy głównej drodze obok koryta rzeki Cisy. W samej wsi Diłowe warto ponadto zobaczyć drewnianą cerkiew z 1750 roku.
Na drugą stronę Karpat. Jasina, Tatarów, Worochta, Jaremcze.
Przemieszczamy się na północ zwiedzając kolejno następne drewniane cerkwie. Najciekawsze to cerkiew w Jasinie z 1824 roku, wpisana na listę UNESCO oraz cerkiew w stylu huculskim w Worochcie. Warto zobaczyć też cerkwie w Tatarowie i Mikuliczynie, trzy cerkwie w Jaremczem oraz cerkiew w Zarzeczu.
Planowany nocleg w Mikuliczynie, miejscowości leżącej na granicy Pokucia i Gorganów, nie wypalił. Okazuje się, że w weekend wszystkie miejsca noclegowe w tej wypoczynkowej miejscowości są już pozajmowane. Przypuszczamy, że w Worochcie może być podobnie, dlatego cofamy się 5 kilometrów do Jasiny.
Nadwórna, Pniów
Przejechaliśmy na północną stronę Karpat. Nocleg mamy zarezerwowany na agroturystyce w Pniowie, najpierw jednak wjeżdżamy do Nadwórnej zobaczyć resztki baszty w parku i ciekawy kirkut z macewami cadyków. Zaczyna się chmurzyć a chcemy jeszcze zwiedzić ruiny zamku w Pniowie. Zamek zbudowany w XVI wieku był w tamtych czasach największa twierdzą na Pokuciu.
Starunia, Skit Maniawski, Iwano-Frankowsk, Lwów
Kolejnego dnia kluczymy poza wyznaczoną trasą gdyż droga którą wcześniej wyznaczyłem okazuje się ze względu na nocne opady nieprzejezdna. Staramy się dotrzeć do miejscowości Starunia w której w 1929 roku, w sztolni kopalni ozokerytu (wosku ziemnego), naukowcy z Krakowa wykopali kompletny okaz wymarłego nosorożca włochatego (wystawionego aktualnie w Muzeum Przyrodniczym PAN w Krakowie). Obecnie na łąkach koło Staruni jest kilka miejsc w których na powierzchnię wydobywa się ropa naftowa i gaz (pytać miejscowych o wulkan). Na skraju łąki w jednym z takich miejsc wydobywa się wiecznie płonący gaz.
Opuszczamy koniec świata w Staruni pchając rowery przez stromą łąkę. Wreszcie dojeżdżamy do jakiegoś asfaltu, dobijamy do głównej drogi i kierujemy się do Maniawskiego Skitu czyli prawosławnego klasztoru o zaostrzonym rygorze. Skit jest w całości odnowiony, wszędzie pełno pielgrzymów i turystów. Został nam jeszcze do przejechania prosty odcinek przez Sołotwinę i Bohorodczany do Iwano-Frankowska. W Iwano-Frankowsku robimy rowerową rundkę przez stare miasto. Nocleg mamy zapewniony w Domu Pielgrzyma w polskiej parafii niedaleko dworca kolejowego. Tak kończy się moja rowerowa przygoda z ukraińskim Zakarpaciem.
Z Iwano-Frankowska jedziemy elektriczką do Lwowa z przesiadką w Chodorowie. W Lwowie zwiedzam głownie te miejsca których nie widziałem poprzednio czyli Apteka-muzeum, Muzeum w Arsenale Miejskim, Podwórko Zagubionych Zabawek, Muzeum Historyczne w rynku, Muzeum Religi przy kościele Dominikanów i jedna z nielicznych ocalałych synagog – Synagoga Jakuba Glanzera. Następnego dnia wsiadamy w elektriczkę do Mościsk.
Podsumowanie
Nadal twierdzę, że Ukraina jest krajem przyjaznym dla turystów a ludzie są mili i pomocni. Niestety na Zakarpaciu nie można już tak swobodnie porozumieć się w języku polskim i częściej trzeba wspomagać się rosyjskim a w rejonach przygranicznych dominuje język słowacki i węgierski. Główne drogi są lepsze niż na Lwowszczyźnie ale za to bardziej ruchliwe. Więcej turystów, większy ruch i nieco wyższe ceny noclegów średnio na poziomie 30-35 zł na osobę w odróżnieniu od Ziemi Lwowskiej, Wołynia, Okręgu Tarnopolskiego czy Iwano-Frankowskiego, gdzie noclegi kształtowały się w zeszłym roku na poziomie 20-25 zł za osobę. Jedzenie jak zwykle zdominowane przez barszcz ukraiński, oczywiście „domaszcznyj” oraz pierogi pielmieni i wareniki.
Noclegi:
Sambor – hotel „Imperial” przy rynku
Rozłucz – turbaza „Термоприлад”
Użok – Recreation Complex Uzhanski Kupeli (najdroższy)
Wyszka – Agroturystyka „У Феди”
Dubrynicz – hostel „Bed & Bike”
Użhorod – hostel Hospoda
Mukaczewo – prywatne pokoje „Vilni Kimnaty”
Wynohradiw – prywatne pokoje „Guest House Marketti”
Wyszkowo – hotel „Tulipan”
Bedewla – hotel „Вернісаж”
Diłowe – hotel „Prezydent”
Tatarów – zabrakło wolnych miejsc > wracamy do Jabłonicy – Gospodarstwo „Hutsulyana”
Pniów – pokoje gościnne “Cosiness”
Iwano-Frankowsk – Dom Pielgrzyma przy kościele katolickim
Lwów – Coffee Home Hostel